Wśród opakowań niewiele jest przedmiotów, których indywidualne historie znamy. W większości przypadków potrafimy opowiedzieć o samych produktach: wiemy, kiedy i przez kogo były wytwarzane, czy były popularne. Często posiadamy także informacje na temat producentów i projektantów samych opakowań. Jednym z tych nielicznych przedmiotów tego typu, których losy są nam dobrze znane, jest maleńkie pudełko po suchym różu do policzków.
Pudełeczko wykonane jest z tektury oklejonej pomarańczowo-cynobrowym papierem, ze złotym, w większości już zatartym, paskiem na krawędziach. Na wieczku znajduje się przedstawienie siedzącej kobiety, trzymającej lusterko i puszek od pudru, czesanej przez służącą. Wewnątrz pudełeczka zachował się róż w kamieniu.
Gdy odwrócimy pudełko, możemy przeczytać na denku: „róż suchy / »Warszawianka« / Kosm. Spółdz. Pracy. W-wa ul. Lubelska 15”. Nadrukowi towarzyszy umieszczony centralnie znak firmowy przedstawiający kobiecą główkę. O producencie różu wiemy niewiele, tylko to, co zamieszczone na pudełku. W prasie nie zachowały się informacje o nim, nie znamy też innych produktów tej warszawskiej firmy. Była zapewne jednym z wielu małych zakładów branży kosmetycznej działających w Warszawie w okresie międzywojennym. Siedziba firmy mieściła się w budynku, którego właścicielem była rodzina Geberów, prowadząca na Kamionku Farbiarnię Parową i Pralnię Chemiczną „Charles Geber”.
Trudno o bardziej kontrastowe tło dla tego drobnego, związanego z podkreślaniem kobiecej urody przedmiotu, niż sceneria wojny. Pudełko z różem należało do Mirosławy Karbowniczek, pseudonim Barbara, sanitariuszki 3 kompanii Szarych Szeregów „Junior” Batalionu „Kiliński”. Pod koniec sierpnia 1944 roku otrzymała je w prezencie od uczestniczki powstania warszawskiego rannej w Śródmieściu Północnym, jako podziękowanie za opiekę. Pani Karbowniczek przechowywała ten wyjątkowy dar przez lata i dopiero w 2011 roku, wraz z innymi przedmiotami związanymi z jej powstańczą działalnością, podarowała go Muzeum. Osobie przyjmującej obiekt do muzealnej kolekcji zwierzyła się, że od czasu do czasu używała tego różu, traktując go zapewne jako osobista pamiątkę czasu młodości i czasu wojny.
Autorka opisu: Lena Wicherkiewicz