Aug. 23, 2023 | Blanka Melania Ciężka
projektanci: Zygmunt Stępiński, Andrzej Milewski; konstruktor: Aleksander Haweman, (Fot. autorstwo nieznane, Pawilon Cepelii przy ulicy Marszałkowskiej, lata 70. XX w.)
projektanci: Zygmunt Stępiński, Andrzej Milewski; konstruktor: Aleksander Haweman, (Pawilon handlowy Cepelii, elewacja od ulicy Nowogrodzkiej, ok. 1965)
projektanci: Henryk Borowy, Andrzej Kocięcki, konstruktor: Wiktor Humięcki; 1962 (Fot. Edward Hartwig, Pawilon meblowy przy ulicy Przeskok 2, lata 70. XX w.)
Jan Bogusławski, Bogdan Gniewiewski; 1960 (Fot. Piotr Krassowski, Pawilon Chemii przy ulicy Brackiej nocą, 1969)
projektanci: Jerzy Hryniewiecki, Maciej Krasiński, Ewa Krasińska; konstruktorzy: Wacław Zalewski, Stanisław Kuś, Andrzej Żórawski; 1962 (Fot. Tadeusz Biliński, Super Sam przy ulicy Puławskiej 2, 1964)
Obecne w krajobrazie centrum Warszawy okresu PRL obiekty handlowe o racjonalnych bryłach, uporządkowanych, przeszklonych elewacjach i widocznych dzięki temu funkcjonalnych wnętrzach w swoim programie użytkowo-estetycznym kontynuują idee przedwojennego modernizmu. Architekci i urbaniści lat 20. i 30. XX wieku, zachłyśnięci wizjami wydajnej, funkcjonalnej a przy tym spójnej wizualnie metropolii, widzieli w handlu i komercji motor napędowy miasta, czynnik gwarantujący stały rozwój.
Po wojnie, mimo panującej doktryny realizmu socjalistycznego, myśl ta była kontynuowana, wszak architektami i urbanistami odbudowującymi czy projektującymi nową, powojenną Warszawę byli twórcy ukształtowani w okresie przedwojennego modernizmu i funkcjonalizmu. Wystarczy przytoczyć przykład CDT-u, zaprojektowanego w 1948 roku przez Zbigniewa Ihnatowicza. Architekt wykorzystał model modernistycznego śródmiejskiego domu handlowego budowanego w miastach europejskich w latach 30. XX wieku, z mocno prześwietloną bryłą pociętą poziomymi podziałami, o obłych narożnikach i cofniętej elewacji w obwodzie parteru. Prawdziwy boom nastąpił jednak w tzw. okresie poodwilżowym, czyli po 1956 roku. Wtedy powstał między innymi powielający modernistyczne wzorce budynek Metalexportu projektu Zbigniewa Karpińskiego i Tadeusza Zielińskiego z niemal całkowicie przeszklonym parterem.
Komercyjne wnętrze urbanistyczne
Niektóre rozwiązania przestrzenne związane z architekturą komercyjną odznaczają się „długim trwaniem”[1]. Moderniści i socmoderniści wierzyli, że aby budynki handlowe spełniały warunek funkcjonalności, muszą „wychodzić na ulicę”, być jej integralną częścią. W tym konkretnym aspekcie wprawnie wykorzystali ideę związaną z modelowymi formami handlu obecnymi w miastach dawnych. Te, nie mając w swoich strukturach budynków stricte handlowych, do tego typu działalności wykorzystywały wnętrza rynków, placów i ulic. Twórcy doby modernizmu widzieli w tym rozwiązaniu głęboki sens i cenili jego intuicyjność. Postulowane projektowanie sklepów na poziomie chodnika ulicznego wynikało z wiary w najlepszą, sprawdzoną formułę handlową – straganu z towarem ustawionym w ciągu komunikacyjnym, po którym poruszał się przechodzień. Myśl ta była kontynuowana również po wojnie. W roku 1948 na łamach miesięcznika „Architektura” architekt Stefan Koziński, projektant między innymi sklepów Aromat i Arab, pisał: „szklane, wystawowe okna powinny być obszerne, by mogły dobrze prezentować towar i związać wnętrze sklepu z ulicą, ściślej, z przechodniem na chodniku”[2]. Nawet we flagowej realizacji warszawskiego socrealizmu, założeniu urbanistycznym Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, w krytycznej dyskusji na temat Placu Konstytucji architekci wskazali, że właściwe jest zastosowanie w elewacjach sklepów przeszkleń, co pozwala na połączenie wnętrza sklepu i ulicy.
Różne oblicza aktywnych elewacji
Dzisiejsza urbanistyka dość często operuje pojęciem tzw. fasady aktywnej. Jest to nic innego jak takie zaaranżowanie frontowej elewacji budynku sąsiadującego z ulicą, aby przyciągała ona uwagę przechodnia. Stanowi to jeden z elementów projektowania parterów. W opozycji do fasady aktywnej stoi fasada nieaktywna – sprowadzająca się do lica muru bez żadnych detali, o pasywnych lub ślepych frontach i najczęściej poziomej artykulacji.
Dobre związanie sklepu z ulicą wiąże się z odpowiednim podejściem do projektowania elewacji – w tym wejścia i okien wystawowych. Modernizm, dla którego przenikanie się wnętrz budynków z wnętrzami ulicy było jednym z najważniejszych aspektów, zrobił olbrzymi krok, jeżeli chodzi o podejście do projektowania fasady. W czasopismach branżowych międzywojnia, by wymienić choćby takie tytuły, jak francuskie „L’architecture d’aujourdhui” czy polskie „Architektura i Budownictwo”, można zauważyć znaczną krytykę dawnych obiektów handlowych (zajmujących głównie lokale w kamienicach z XIX i początku XX wieku). Oceniano, że architektura historyczna nie jest w stanie sprostać wymaganiom nowoczesnego miasta i nie oferuje dogodnych rozwiązań przy nowym problemie, którym jest rozrost sklepów. Bogate w ornament fasady o silnie podkreślonej artykulacji pionowej czy wejścia ujęte w zdobne portale, często o bogatej szacie ikonograficznej, były generalnie potępiane. Krytycznie podchodzono również do oddolnych rozwiązań stosowanych przez właścicieli mniejszych sklepów i warsztatów, próbujących wtłoczyć bardziej nowoczesne szyldy reklamowe czy elementy wystawowe w parter historycznej fasady.
Nie można powiedzieć, że fasady XIX-wiecznych domów handlowych nie zwracały uwagi przechodniów – wręcz przeciwnie, duża dekoracyjność i reprezentacyjność osiągana poprzez bogactwo faktur i detali musiała przyciągać wzrok – czyli zachęcać do zakupów. Elewacje miały mocno wyrażoną artykulację pionową, co wpływało na optyczne skrócenie ciągu komunikacyjnego. Spełniały więc warunek fasady aktywnej. Czasami specjalnie dobrany rzeźbiarski program dekoracyjny takiej elewacji sprawiał – np. nawiązując do symboliki handlu – że dany sklep stawał się charakterystyczny. Moderniści czuli w tej kwestii jednak silną potrzebę odnowy. Zamiast przepychu i bogactwa ornamentów proponowali proste fronty oraz minimalistyczną oprawę wejść i okna wystawowego. Głównymi bohaterami miały być produkty sklepowe widoczne przez olbrzymie witryny. Równie ważne było umiejętne operowanie dwoma elementami: wolną przestrzenią dającą wrażenie perspektywy oraz światłem.
Handlowa strefa komfortu
Myśl modernistyczna w architekturze i urbanistyce dominowała jeszcze w latach 40. i 50. XX wieku w Europie Zachodniej, zaś w latach 60. zaczęła powoli przechodzić przemiany. W Polsce powojennej modernizm przejawiał się w projektach przedwojennych architektów, jak we wspomnianym wcześniej CDT-cie, aby powrócić ze zdwojoną siłą po 1956 roku. W prasie branżowej okresu odwilży ponownie objawiły się rozprawy na temat znaczenia handlu w mieście i obowiązku zaprojektowania przez architektów i urbanistów funkcjonalnej i użytkowej przestrzeni komercyjnej – w niektórych fragmentach powielano twierdzenia przedwojennych rozpraw modernistycznych. Jedna z nich – O projektowaniu obiektów dla handlu – ukazała się drukiem w ramach dzieła zbiorowego Projektowanie architektoniczne, które przygotowano pod kierownictwem prof. arch. Вolesława Schmidta w Instytucie Urbanistyki i Architektury w 1960 toku. Jej autor, wspomniany wcześniej architekt i urbanista Stefan Koziński, pisał: „Handel w mieście jest zjawiskiem, które określa wyraz żywotności i prężności życiowej miasta”[3].
W pracy podkreślono konieczność stworzenia wygodnych dla pieszego – a więc umieszczonych w parterach budynków – zwartych zespołów sklepów (jednak nie za długich, bo to mogłoby wywołać znużenie). Najlepiej, aby były kryte daszkiem, symulujące ustawione szeregowo lady targowe z zadaszeniem. Daszek miał chronić przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi, ale także tworzyć w pewnym sensie przestrzeń wydzieloną, pasaż dla kupujących. Koziński określił ten zabieg jako „budujący kameralną atmosferę zakupów”[4]. Niekiedy rolę daszku spełniało cofnięcie elewacji w obwodzie parteru i stworzenie tym samym „zakupowej niszy”. Tak wykreowana przestrzeń handlowa miała przenikać się z ulicą i wciągać widza do środka. Tę samą ideę 30 lat wcześniej propagował architekt Stanisław Marzyński, pisząc na łamach „Architektury i Budownictwa”: „Umieszczenie szeregu sklepów w krużgankach, wkoło placów, pod filarami lub w pewnych specjalnie budowanych krytych halach – system tak świetnie wykorzystany w dawnych wiekach – jest niewątpliwie jednym z najsłuszniejszych rozwiązań dla potrzeb handlu”[5].
Stale rosnący ruch kołowy wymuszał integrowanie przestrzeni publicznej z infrastrukturą komunikacyjną i architekturą motoryzacyjną. To, co w latach 30. XX wieku nie było jeszcze problemem, w latach 60. stało się kwestią zauważalną. Po erze zachłyśnięcia się wielkimi wizjami utopijnie zintegrowanych sfer pieszych i samochodowych – idee olbrzymich śródmiejskich arterii, marzenia o city – przyszedł czas na konfrontację z rzeczywistością. Przyznawano, że przyjazna strefa handlowa musi być oddzielona od stref komunikacji spalinowej i pozbawiona ulicznego hałasu – zarówno ze względów faktycznego bezpieczeństwa, jak i samego odczucia komfortu użytkowników. Temat ten podniesiono w dyskusji na temat budynku CDT-u, położonego tuż przy trakcji tramwajowej. W rejonach śródmiejskich uniknięcie drgań wywoływanych przez pojazdy, hałasu i zanieczyszczeń stawało się coraz większym wyzwaniem. Trudne do osiągnięcia było uzyskanie stref pozbawionych nawet stojących pojazdów, bo przestrzeń publiczna wymagała coraz większej liczby parkingów. Te często sytuowano tuż przy strefach komercyjnych – dla wygody użytkowników, z braku innych opcji. Z pewnością też wciąż widziano w samochodzie symbol nowoczesności i miejskości. Jego sylwetka nawiązująca do stylistyki streamline modern niejednokrotnie pojawia się na widokach perspektywicznych śródmiejskich budynków.
Szkło, światło, aranżacja
Elementem nieodłącznym w dobrym projekcie i realizacji były duże szklane witryny. O ile realizm socjalistyczny unikał przeszkleń w dolnych partiach budynków, o tyle dla modernizmu i socmodernizmu był to zabieg charakterystyczny. Chodziło tu zarówno o ułatwienie penetracji wzrokiem ekspozycji towarów, jak i o plastyczne bawienie się głębią zintegrowanych przestrzeni wystawy i ulicy. Po zmierzchu, dzięki umiejętnemu zastosowaniu architektury oświetlenia witryny, możliwe było wydobycie form prezentowanych na wystawie oraz podkreślenie struktury budynku. Chciano też w ten sposób podkreślić aurę wielkomiejskości rejonów śródmiejskich. Chociaż Zbigniew Ihnatowicz w 1952 roku na łamach „Architektury”[6] tłumaczył się z wielu rozwiązań zastosowanych w modernistycznym budynku CDT-u, zatrudniającego niebagatelną liczbę 1800 pracowników, to w słowach „dlaczego dom nie ma ścian? […] liczyliśmy na efekt nocny, wyobrażaliśmy dom jako z daleka świecącą, ogromną latarnię, na której widoczne są półki z towarami” widać przemyślaną dążność do uzyskania tego rozwiązania stylistycznego. Oddzielnym tematem były neony, często osobne dzieła sztuki wieńczące pawilony handlowe czy usługowe. Niekiedy przyciągały treścią, innym razem miały estetyczne formy, spójne z resztą architektury budowli.
Duże szklane okna wystawowe, zaczynające się niewiele nad lub na poziomie chodnika, dawały też pole do popisu dla projektantów wystaw sklepowych. Zalecano, aby aranżacje były wykonywane z wyczuciem dla prezentowanego towaru, odpowiednio do jego rodzaju. Chwalono akcenty sezonowe, zależne od świąt czy pór roku. Takie aranżacje widoczne z poziomu ulicy stawały się elementami scenografii przestrzeni publicznej wokół budynków sklepowych – czyniły ją dynamiczną, bardziej przyjazną i efektowną.
Animacja przestrzeni publicznej
Dążność do stworzenia stref komercyjnych o dużej użyteczności publicznej skłoniła do poszukiwania rozwiązań urbanistyczno-architektonicznych, które w opozycji do rozwijającego się budownictwa wysokiego animowałyby wnętrze ulicy na poziomie parteru, czyniąc to wnętrze przestrzenią przyjazną i bardziej dostępną dla ludzi, których wzrost zwykle nie przekracza przecież dwóch metrów. Taka idea towarzyszyła powstaniu Pasażu Śródmiejskiego w projekcie Ściany Wschodniej – zespołu architektoniczno-urbanistycznego wzniesionego na podstawie projektu Zbigniewa Karpińskiego i Jana Klewina w Śródmieściu Północnym w latach 1962–1969 (koncepcja zaczęła się rodzić w 1955 roku). Pasaż ten, pieszy ciąg komunikacyjny z licznymi wejściami do sklepów, budynkami teatru i kina, gablotami wystawowymi, ograniczony zamykającą wnętrze zabudową, miał hołdować przemijającej już w innych miastach Europy modernistycznej modzie na połączenie zabudowy niskiej z zabudową kilkukondygnacyjną i dopełnienie jej kilkoma punktowcami (w przypadku realizacji warszawskiej – trzema). Niestety, stworzenie, cytując samego twórcę Karpińskiego, „oazy ruchu pieszego, spokojnego wnętrza życia kulturalnego i handlu, przy największym węźle komunikacyjnym miasta” nie do końca się udało. Mankamentem tego projektu (oprócz tego, że część pomysłów, np. detal architektoniczny i wykończenia z wysokiej jakości materiałów, pozostała na papierze) było wręcz klaustrofobiczne zamknięcie przestrzeni i przeładowanie jej napierającymi na siebie budynkami. Dobrą stroną było wykorzystanie powierzchni tzw. piątej ściany – czyli dachu – konieczne z uwagi na otoczenie jeszcze wyższymi budynkami, czego przykładem była kawiarnia na Domu Handlowym Wars.
Innym pomysłem na wypełnienie parterów ulic były modernistyczne pawilony handlowe, które przyniósł okres poodwilżowy. Te niskie budynki o zwartej bryle i racjonalnym planie cechowała niekiedy całkowita, a innym razem ograniczona do parteru, przejrzystość elewacji, spowodowana stosowaniem ścian kurtynowych (niemających funkcji nośnej). Zaprezentowanie wnętrza sklepu współgrało z pomysłem na ożywienie wypełnianych coraz wyższymi budynkami obszarów śródmiejskich, coraz silniej poprzecinanych ruchliwymi ulicami i arteriami.
Warszawskie pawilony były budynkami o małej kubaturze. Całość budowli opierała się na konstrukcji stalowej. Pawilon Chemii projektu Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewiewskiego powstał przy ulicy Brackiej w 1960 roku w miejsce placu parkingowego. Zastosowanie ścian oszklonych szybami wystawowymi miało pozwolić na zaprezentowanie towarów sprzedawanych w Chemii przechodniom, zachęcać do zakupów, wprowadzać w przestrzeń ulicy kolejne elementy plastyczne. W nocy pawilon emanował światłem, a jego i tak szklana, lekka materialność zdawała się niknąć. W kolejnych latach lat 60. powstały: budynek Supersamu o łukowatej linii dachu (przy ulicy Puławskiej), pawilon Meble (przy ulicy Przeskok) – nie tak przeszklony jak Chemia i przez to cięższy w wyrazie – oraz pawilon Cepelii (u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej) usytuowany na tle wysokiej bryły hotelu Metropol.
W celu jeszcze większego zaanimowania wnętrza ulicy z handlowymi parterami decydowano się na umieszczanie w nim modułowych gablot wystawienniczych – całkowicie przeszklonych niewielkich brył. Miały one budować głębię przestrzeni i wprowadzać przesłonięcia dostosowane do skali ludzkiej, przy których można było się zatrzymać. Gabloty te prezentowały towary dostępne w pobliskich sklepach. Całość tak zaaranżowanego wnętrza urbanistycznego, mającego funkcje handlowo-społeczne, a także – z racji umiejscowienia – mimo wszystko reprezentacyjne, dopełniała zieleń – w postaci kwietników, klombów czy drzewek – oraz podłogi uliczne – czyli płyty chodnikowe oraz mała architektura. Co ciekawe, zaniedbanie jednego elementu – czasem już na etapie realizacji projektu (np. umieszczenie w takiej przestrzeni ławek czy śmietników z niskiej jakości tworzywa) obniżało walory estetyczne całej koncepcji architektoniczno-urbanistycznej. To z kolei prowadziło do degradacji takiego wnętrza wraz z wypełniającymi go elementami.
Tekst: Blanka Melania Ciężka
[1]M. Omilanowska, Świątynie handlu. Warszawska architektura komercyjna doby wielkomiejskiej, Warszawa 2004, s. 13.
[2]S. Koziński, O projektowaniu urządzeń sklepowych, „Architektura” nr 5, 1948.
[3]S. Koziński, O projektowaniu obiektów dla handlu, „Architektura” nr 9, 1960.
[4]Op.cit, S. Koziński, O projektowaniu obiektów dla handlu.
[5]S. Marzyński, Nowy sklep, „Architektura i budownictwo” nr 7, 1932.
[6]Z. Ihnatowicz, Dyskusja na temat Centralnego Domu Towarowego w Warszawie, „Architektura” nr 4, 1952.
Bibliografia:
Z. Ihnatowicz, Dyskusja na temat Centralnego Domu Towarowego w Warszawie, „Architektura” nr 4, 1952.
S. Jankowski, Pawilon handlowy Chemia w Warszawie, „Architektura” nr 1, 1964.
S. Koziński, O projektowaniu urządzeń sklepowych, „Architektura” nr 9, 1948.
S. Koziński, O projektowaniu obiektów dla handlu, „Architektura” nr 9, 1960.
Pawilon handlowy Meble w Warszawie, „Architektura” nr 2, 1964.
B. Malisz, Zarys teorii kształtowania układów osadniczych, Warszawa 1980.
S. Marzyński, Nowy sklep, „Architektura i budownictwo” nr 7, 1932.
M. Omilanowska, Świątynie handlu. Warszawska architektura doby wielkomiejskiej, Warszawa 2004.
T. Tołwiński, Urbanistyka, t. 1 i 2, Warszawa 1948.
W. Wróblewski, J. Zasina, Urbanistyka współczesna. Wybrane nurty oraz przykłady ich realizacji, Łódź 2022.