Album jako prezent
Albumy często dawano w prezencie – w różnych sytuacjach i z różnych okazji. Dedykacje pozostawione na kartach albumów dopowiadają ich historie, czasem odkrywają szersze konteksty, pomagają zrozumieć charakter samych obiektów.
Pierwszy fotograficzny album widoków Warszawy
Pierwszy album z fotograficznymi widokami Warszawy powstał w 1859 roku w zakładzie Karola Beyera. Teka zatytułowana Widoki M. Warszawy. Vues de Varsovie zawierała 24 karty. Zakład oferował również dodatkowe plansze z widokami do stworzenia własnego albumu. Formuła ta dawała dużą dowolność, można było w obrębie teki ułożyć zdjęcia według indywidualnego klucza, snuć swoją opowieść o mieście lub wyciągnąć jedną kartę i oprawioną powiesić w salonie.
Pierwszy fotograficzny album widoków Warszawy
Karol Beyer podjął konwencję albumu widoków miasta, znaną z popularnych tek graficznych i tradycji malarskiej, badając za jej pomocą możliwości nowego medium i poszukując fotograficznego języka opowiadania o mieście. Z powodu niedoskonałości ówczesnej techniki część odbitek wymagała znacznego retuszu, którym w zakładzie Beyera zajmował się wówczas m.in. Juliusz Kossak.
Album Widoków Warszawy Konrada Brandla
W zakładzie fotograficznym Konrada Brandla oferowano wiele albumów z widokami Warszawy. Jednym z ciekawszych była teka z lat 70. XIX wieku. Była to edycja luksusowa, o dużym formacie i bogato litografowanej ramce z miniaturowymi zdjęciami postaci charakterystycznych dla warszawskiej ulicy, wśród których znalazła się handlarka owoców – pierwowzór postaci Żydówki z pomarańczami namalowanej przez Aleksandra Gierymskiego.
Album w formie wachlarza
Album o nietypowej formie wachlarza, z bogatymi zdobieniami służył do prezentacji kolekcji portretów artystek i artystów scen warszawskich. Należał zapewne do miłośniczki teatru „epoki gwiazd” jak określano drugą połowę XIX wieku. Jest to przykład popularyzującej się w tym okresie praktyki wykorzystania albumu jako miejsca przechowywania sprofilowanej kolekcji zdjęć.
Album Renaissance
Karty dziewiętnastowiecznych albumów fotograficznych mają często wycięte okienka o różnych kształtach i rozmiarach dostosowanych do formatów fotografii oferowanych przez ówczesne zakłady. Zdjęcia wsuwano od góry lub od dołu, co wymuszało znaczną grubość kart. Ich brzegi były niekiedy malowane złotą lub srebrną farbą, co w połączeniu z bogato zdobionymi okładkami tworzyło wrażenie, że obcuje się z cenną księgą.
Album Franciszka Fijałkowskiego
W wieku XIX jednym ze zwyczajów było wymienianie się i obdarowywanie swoimi fotografiami. Portrety, wykonywane głównie przez zawodowców w atelier i według ustalonych konwencji, układano w albumie, do którego równie chętnie włączano wizerunki sławnych artystów, literatów czy osobistości. Taki album sprawia wrażenie sformalizowanego, jednak ukryte na rewersach dedykacje i dopiski, a także nieprzypadkowy układ fotografii zdradzają jego bardziej osobisty charakter.
Album Franciszka Fijałkowskiego
W albumie warszawskiego aptekarza Franciszka Fijałkowskiego można zobaczyć – obok portretów członków rodziny – liczne zdjęcia osób z kręgu towarzyskiego. W jego wspomnieniu pośmiertnym, poza rysem biograficznym, można było przeczytać: „Jako człowiek nadzwyczaj sympatyczny, znany był szerszemu kołu warszawiaków, licząc wielu przyjaciół”.
Portret Jana Elsnera z albumu Franciszka Fijałkowskiego
Dedykacje i dopiski stanowią ślady sieci relacji między osobami sportretowanymi na zdjęciach a obdarowanymi. Na odwrociu fotografii Jana Elsnera (farmaceuty i fotografa) znajduje się dedykacja:
Panie Franciszku
Nie przy kieliszku
Ale wesoło i trzeźwo
Żyi sobie rzeźwo
Niech szczęście Ci sprzyja
Przeciwność omija
Zdrowie niech Ci służy
Jak można najdłużej
Obyś w słodyczy
Miał przychód obfity
Tego Ci życzy
Odwrotnie odbity.
Album rodzin Beyerów, Hauszyldów, Borettich, Krysińskich
Album zawiera portrety członków bliższej i dalszej rodziny dwóch spokrewnionych ze sobą warszawskich fotografów: Karola Beyera i Teofila Borettiego. Pozwala prześledzić zawiłe rodzinne koneksje i odkryć prywatne historie ujawniające się w adnotacjach i dedykacjach. Pierwszy od góry, po lewej widoczny jest autoportret Beyera wykonany w 1864 roku podczas zesłania w Nowochopiorsku, dedykowany siedmioletniemu synowi: „Kochanemu Karolkowi z serdecznym pozdrowieniem, aby się zdrowo chował, dobrze uczył i był zawsze grzeczny posyła kochający go z całej duszy Ojciec”. Poniżej portret żony fotografa Joanny z Hauszyldów, pochodzący prawdopodobnie z tej samej sesji, co autoportret Beyera na kolejnej karcie, wykonany już po powrocie do Warszawy.
Nov. 12, 2024 | Ewa Nowak-Mitura
W salonie
W wieku XIX albumy z portretami, a także albumy czy teki z widokami – luksusowe, bogato oprawne, oryginalne w formie lub skromniejsze – były jednymi ze zdobiącymi salony przedmiotów. Mogły stanowić cześć kolekcji i księgozbioru, ale też służyć budowaniu pozycji społecznej i wizerunku osoby lub rodziny. Przede wszystkim jednak miały być inspiracją do rozmowy podczas spotkań towarzyskich, wywoływać opowieści o miejscach i ludziach, związkach rodzinnych i koneksjach.
previous comment